Spowiedź prywatna czy publiczna?

Przypomniał mi się ostatnio kabaretowy skecz, w którym Zenon Laskowik wciela się w księdza spowiednika wysłuchującego wyznania grzechów jakiegoś polityka. Zakończenie spowiedzi było takie, że penitent (po łacinie pokutnik) otrzymał w ramach zadośćuczynienia polecenie obejrzenia meczu Lecha Poznań z Piastem Gliwice, i to dwa razy. Idąc tym tropem, kapłani mogliby zaostrzyć podczas tegorocznego Adwentu pokutę, nakazując wiernym np. obejrzenie w mediach meczu Polska – Argentyna siedem razy. Ale już żarty na bok, bo teraz poważnie o spowiedzi.

1. W Kościele starożytnym najdoskonalszym sposobem gładzenia grzechów był chrzest. Nic więc dziwnego, że np. cesarz, dzięki któremu chrześcijaństwo zyskało wolność wyznania po okresie prześladowania (edykt mediolański z 313 roku), czyli Konstantyn Wielki (zm. 337), przyjął chrzest dopiero przed śmiercią (a grzechy miał straszne!). Wiedziano jednak, że biskupi jako Następcy Apostołów mają sakramentalne prawo rozgrzeszania otrzymane od Jezusa: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im otrzymane” (J 20,23). Aczkolwiek uważano, że takie rozgrzeszenie (głównie z apostazji, cudzołóstwa i zabójstwa) możliwe jest tylko raz w życiu chrześcijanina i to po surowej pokucie publicznej; nazywano je czasami metaforycznie „drugim chrztem”.

2. Rzecz charakterystyczna, że pokuta publiczna nie dotyczyła praktycznie duchownych. Pytanie podchwytliwe: dlaczego? Bo zakładano, że oni nie mogą poważnie zgrzeszyć, a gdyby ktoś faktycznie zgrzeszył, był wydalany ze stanu duchownego. Przywołajmy sobie w tym kontekście postać świętego Augustyna, żyjącego na przełomie IV i V wieku (354-430), jednego z najbłyskotliwszych umysłów w historii Kościoła i biskupa Hippony (dziś Algieria), który chrzest przyjął w wieku 33 lat po okresie bardzo swawolnego i pogańskiego życia (387), ale potem przez 43 lata w ogóle się nie spowiadał. Intrygujące jest jednak to, że gdy został prezbiterem (391) i biskupem (395), zaczął pisać autobiografię pt. „Wyznania”, czyli coś w rodzaju spowiedzi publicznej.


3. Ogromna zmiana dokonuje się na Wyspach Brytyjskich u kresu starożytności (plus minus VII wiek). Zakonnicy wprowadzają nową formę pokuty, a mianowicie „uszną”, czyli prywatną i powtarzalną. Nowa praktyka przechodzi na kontynent i zyskuje przychylne przyjęcie. Do X wieku rozgrzeszenie następuje dopiero po dyskretnym odbyciu pokuty (jak było dotąd), ale od X wieku już przed pokutą (jak jest do dzisiaj). Kolejne wieki to czas tworzenia taryf pokut za konkretne grzechy (tzw. libri poenitentiales). Pokutę stanowią głównie umartwienia, posty i modlitwy itp., aczkolwiek dla duchownych kary są kilkakrotnie większe niż dla świeckich. Przykład z „Księgi pokutnej św. Kolumbana”: „Gdyby jakiś duchowny dopuścił się kradzieży, to znaczy ukradł swemu sąsiadowi krowę, konia, owcę lub jakiekolwiek inne zwierzę, czy to raz czy dwa, najpierw winien oddać swemu sąsiadowi i pokutować cały rok o chlebie i wodzie”. Spowiedź staje się bardzo dyskretna, ale także już nie tylko z grzechów ciężkich, bo również z powszednich (lekkich).

4. Kolejny przełom stanowi Sobór Laterański IV (1215), który osobom pełnoletnim nakazuje spowiedź „przynajmniej raz w roku”, „z wszystkich grzechów” i wobec „swojego kapłana”, czyli Proboszcza (u kogoś innego tylko za jego zgodą). Sama spowiedź przestaje być czymś wstydliwym, lecz staje się wyrazem pobożności. Przez kolejne wieki świeccy nie spowiadają się częściej niż raz w roku i zasadniczo konsekwentnie tylko raz przyjmują Komunię Świętą. Zamiast częstych Komunii Świętych (czują się bowiem niegodni) preferują adoracje eucharystyczne, czyli Komunię duchową. Inaczej zachowują się duchowni i stan zakonny, spowiadając się i komunikując częściej. Gdy z biegiem czasu niektórzy świeccy próbują przejąć tę praktykę, niekoniecznie spotykają się z aprobatą elit intelektualnych. Np. Jan Kochanowski (zm. 1584) pisał w XVI wieku we fraszce „Na nabożną” tak: „Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz/ Czego się, miła, tak często spowiadasz?”

5. Praktyka częstej spowiedzi zyskiwała jednak coraz większą popularność także wśród (niektórych) świeckich. Kiedy więc święty papież Pius X (zm. 1914) na początku XX wieku zalecił częstą Komunię Świętą, nawet codzienną, stało się jasne, że częsta spowiedź również jest zaletą, wszak chodzi w niej nie tylko o rozgrzeszenie, ale także o kierownictwo duchowe. Aczkolwiek aż do dzisiaj utrzymał się oficjalny nakaz spowiedzi przynajmniej raz w roku (II Przykazanie Kościelne), chociaż jednocześnie stan duchowny i zakonny zachęca się praktycznie do spowiedzi co dwa tygodnie.

6. Nie ulega wątpliwości, że dzisiaj spowiedź znajduje się w pewnym kryzysie, i to nie tylko w świecie zachodnim, gdzie nawet wspomniane minimum „raz w roku” nie jest respektowane (a wierni i tak przyjmują Komunię Świętą). To dlatego papież Franciszek w 2016 roku wyspowiadał się przy konfesjonale jakby demonstracyjnie na oczach zgromadzonego w bazylice Ludu Bożego. Coraz częściej zdarzają się także „świadectwa”, kiedy ktoś, choćby duchowny (np. dominikanin Adam Szustak), przyznaje się publicznie do swoich grzechów z dawniejszej przeszłości, z którymi w końcu się uporał (nawrócił). Liturgia Kościoła zna także „nadzwyczajną” formę sprawowania sakramentu pokuty i pojednania, a mianowicie wyznanie grzechów samemu Bogu bez pośrednictwa kapłana; kapłan wówczas udziela tylko rozgrzeszenia; aczkolwiek jest to forma tak obwarowana prawem i wyjątkowa, że praktycznie stosowana tylko w ekstremalnych sytuacjach. Należy także pamiętać, że grzechy powszednie gładzi modlitewny „akt żalu” (skruchy), choćby mszalny „akt pokuty”.

7. Świat cyfrowy oferuje przezroczystość, a człowiek żyjący w nim jakby pozbawiany jest resztek prywatności. Od przedstawicieli elit, zarówno tych religijnych, jak i tych świeckich, społeczeństwo domaga się niemal wzorcowej etyczności, a ewentualne przyznanie się kogokolwiek do winy traktowane jest jako punkt honoru, nawet jeśli skutkuje ono dymisją z urzędu. Co zatem stanie się z FORMĄ spowiedzi i pokuty w najbliższych latach? Szczęść Boże.

PS. Fiodor Dostojewski (zm. 1881) w słynnej powieści „Zbrodnia i kara” pokazał, że dopiero przyznanie się głównego bohatera organom ścigania do podwójnego zabójstwa, i to w sytuacji, gdy wydawało się, iż jego zbrodnie są już niewykrywalne, a potem odbycie nałożonej kary katorgi daje „nowe życie”.

Komentarze

  1. Spowiedź to bardzo poważna sprawa.powinma być sprawowana w ciszy , powoli.najlepiej poza msza święta w określonych kościołach.powinnacharakter terapeutyczny.lsiafz powinien pocieszyć penitenta i zachęcić do pracy nad sobą.spowiadamy się bogu.nie bójmy się Boga
    Nie bójmy się spowiedzi
    Módlmy się za spowiednika.dziekuje za podjęcie tematu
    Bądźmy miłosierni, wybaczamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za ten wpis, o który prosiłem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ksiądz powinien w czasie spowiedzi bardziej słuchać,bardziej rozumieć penitenta,spowiednik powinien mniej mówić i pouczać,powinien dostrzec plusy i zalety penitenta.wtedy ludzie przekonają się do sakramentu spowiedzi.jezeli jest gdzieś grzech ciężki spowiednik powinien spokojnie wytłumaczyć penitentowi co robić dalej.starajmy się zrozumieć księdza.ksiadz spowiada i chorego i zdrowego i dziecko i staruszkę i przed ślubem i przed pogrzebem.i najważniejsze!!! Konieczns jest modlitwa do ducha Świętego

    OdpowiedzUsuń
  4. W parafii na Poznańskiej nie ma już wikariusza. Blog wszystko przewiduje precyzyjnie. Podajcie liczby do totka to wygram miliona.

    OdpowiedzUsuń
  5. W parafii matki Bożej częstochowskiej powinien być wikary i powinien uczyć katechezy i opiekować się dziećmi,młodzieżą i ministrantami.parafia to nie prywatne ranczo proboszcza.nie można usuwać wikarego przed kolęda.to nieludzkie,nie kapłańskie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty - wszystkie okresy

Łomża pożegnała ks. biskupa Stanisława Stefanka…

Bal charytatywny z przykrą „atrakcją”…

Nie oszukujmy się i powiedzmy wprost, wakat na tym stanowisku może przynieść tylko pozorne oszczędności…

Apel do prezydenta Mariusza Chrzanowskiego i samorządu…

Słowa bp Stepnowskiego wybrzmiały, jakby obce mu były wskazania Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz Soboru Watykańskiego II…